z serii Przygody kulinarne, odc. 5
Nigdy nie lubiłam makaronu, zawsze wydawał mi się nudny jako składnik obiadu, nie jadałam go samego, do zniesienia był tylko i wyłącznie w zupach. A już najgorsze ze wszystkich jawiło mi się spaghetti. Staram się znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego, ale naprawdę nie wiem. Może po prostu nigdy nie miałam okazji zjeść dobrego dania z makaronem. Mimo że nadal makaron nie jest moim ulubieńcem i są dania, których wręcz nie cierpię, ale czasami jeść muszę (och, te konwenanse i rodzinna dyplomacja), to oswoiłam spaghetti i chciałam wam przedstawić trzy dania: rodzinnego ulubieńca, udaną premierę i z niecierpliwością oczekiwany eksperyment.
Spaghetti z pesto z buraków
Oto jedno z pierwszych dań zrobionych na podstawie przepisu znalezionego przez Pinterest. Oryginalny przepis znajduje się na blogu Eat Live Run. Danie jest niezwykle proste, nieco czasochłonne tylko z uwagi na to, że buraki lubią się pogotować. Moja wersja jest jeszcze prostsza, bo nie trzymam się przepisu i daję wszystkiego "na oko". Gotuję i obieram buraki, przed wrzuceniem do miksera kroję w dużą kostkę. Dodaję oliwę z oliwek, ze dwa ząbki czosnku, trochę parmezanu. Z przepisu wyeliminowałam orzechy pistacjowe - są drogie, ciężkostrawne (choć pyszne) i naprawdę nie zmieniają smaku na tyle, by trzeba było je koniecznie dodać. Wszystko miksuję, solę, podgrzewam i wcinam z minimalną ilością makaronu (ja jem makaron do pesto, ale mój ślubny, jak należy, pesto do makaronu, ale on to w ogóle kocha makaron).
Proste i pyszne danie. A do tego nietypowe. Na zdjęciu wersja z orzechami. Jedyny minus potrawy: wszystko jest różowo-buraczkowe.
Wegetariańskie spaghetti bolognese
Szukając szybkich dań obiadowych, na stronie Popsugar trafiłam na przepis na wegańskie spaghetti bolognese.
Byłam zachwycona, ale po przeczytaniu przepisu okazało się, że przygotowanie tego "szybkiego" dania zajmuje 60 minut. Hmm, nie pasuje to wprawdzie do mojej definicji szybkości, ale pomysł mi się spodobał i z szybkiego obiadku zrobiła się rodzinna kolacja. W zasadzie trzymałam się oryginalnego przepisu w miarę wiernie, ale wykorzystałam normalną margarynę zamiast wegańskiej, tempeh zamieniłam na tofu i zapomniałam dodać pietruszki. Planowałam dodać: mam dowód:
Danie jest faktycznie czasochłonne, ale wyszło naprawdę dobre, choć nie jestem obiektywna, bo przestałam jeść mięso zanim zdążyłam spróbować "prawdziwego" spaghetti bolognese. Dla męża spaghetti z pesto z buraków nadal jednak zajmuje pierwsze miejsce wśród dań z makaronem. Chyba nawet pobiło lasagne, choć nie robiłam żadnej już rak dawno, że pewnie biedaczysko zapomniał jak smakuje.
Danie jest faktycznie czasochłonne, ale wyszło naprawdę dobre, choć nie jestem obiektywna, bo przestałam jeść mięso zanim zdążyłam spróbować "prawdziwego" spaghetti bolognese. Dla męża spaghetti z pesto z buraków nadal jednak zajmuje pierwsze miejsce wśród dań z makaronem. Chyba nawet pobiło lasagne, choć nie robiłam żadnej już rak dawno, że pewnie biedaczysko zapomniał jak smakuje.
Spaghetti alla siciliana
Ostatnie spaghetti nie doczekało się jeszcze degustacji z prozaicznego (a może nie) powodu - nie mam suszonych pomidorów. Niemniej danie wydaje się proste i w tej prostocie genialne, a na pewno zajmie mało czasu. Podzielę się wrażeniami, kiedy już uda mi się je przyrządzić. Przepis znalazłam za pomocą Pinterest (daję wam chwilę na zaskoczenie) i jest na stronie Vikalinka.
A na jakiej pozycji jest makaron u Was? Nie może go zabraknąć w kuchni czy raczej nie pamiętacie ostatniego dania z makaronem, które ugotowaliście? A może macie jakieś fajne przepisy dla mnie. Co by to nie było: piszcie!
Do następnego,
pa,
a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz