czyli Relaks w doborowym towarzystwie
W miniony weekend mieliśmy gościa - zawitała do nas moja siostra cioteczna, Agnieszka, która obecnie mieszka w Szwajcarii. Serdecznie pozdrawiamy!
W ramach rodzinnego relaksu zadokowaliśmy w restauracji polowej przy winnicy Gössinger w podwiedeńskim Pillichsdorf. Och, cóż za rozkosz. Miejsce proste i w swej prostocie wspaniale odprężające. Żadnych typowych dla Wiednia elegantów, żadnych malkontentów, który by narzekali na bose dziecko rzucające niedojrzałymi orzechami i kamykami.
Dzięki uprzejmości Agnieszki, która odwiozła nas do domu, mogliśmy, pierwszy raz od chyba dwóch lat, wspólnie z Joachimem napić się wina poza domem. Nawet zrobiłam zdjęcie wina, a jak.
Anika czuła się tam, jak ryba w wodzie. Miała dużo miejsca, żeby sobie spacerować i zbierać różne skarby z ziemi. A do tego, ponieważ trochę szorstkie płyty drapały ją w kolanka, postanowiła wstać i większość popołudnia spędziła albo siedząc na pupie, albo chodząc.
Wspaniale spędzony czas! Oby w przyszłości było takich popołudni więcej!
Do następnego,
pa,
a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz