Tak się złożyło, że w ostatnich tygodniach nie pojawiałam się tu zbyt często i postanowiłam nadrobić stracony czas zdjęciami. Oto kilka najważniejszych wydarzeń z okresu, kiedy nie składałam tu regularnych sprawozdań. Miłego oglądania! (Uwaga! Bardzo dużo zdjęć)
Na przełomie lipca i sierpnia odwiedziła nas Buba. Niemal cały wspólnie spędzony czas upłynął nam na zabawach.
Wszystkie napotkane huśtawki i zjeżdżalnie musiały zostać wypróbowane. I to nie tylko przez Anikę:
W wegańskim supermarkecie Maran kupiłam Anice przekąskę, która okazała się zawierać czekoladę i tak oto Anika po raz pierwszy jadła ten specjał:
Przeżyliśmy też wiele innych rzeczy po raz pierwszy. Rysowanie kredą na płycie chodnikowej (na balkonie):
Na Praterze zbierałyśmy pierwsze, maleńkie kasztany:
Anika odkryła również rozkosze kierowania własnym pojazdem:
W sierpniu piekłam pierwszy raz z Aniką ciasteczka. Pierwsze ciasteczko wyciskane wspólnie, ozdabiane przez Anikę. Oczywiście wszystkie składniki należało najpierw skosztować:
W pierwszy weekend sierpnia spotkaliśmy się na przemiłą zabawę na terenie Campus / Altes AHK w 9. dzielnicy z bratem Joachima, Markusem i jego rodziną:
W trzeci weekend sierpnia ponownie odwiedziła nas Buba, ale tym razem w towarzystwie Dziadziusia. Wszyscy bawili się rewelacyjnie:
Całą rodziną wybraliśmy się do winnic Pillichsdorf - niezapomniane, rodzinne, roześmiane popołudnie:
W ciepłe dni Anika bardzo chętnie pomagała w pracach ogrodowych na balkonie - im więcej wody, tym lepiej:
W czwarty weekend sierpnia odwiedziliśmy winnice w Prellenkirchen. Pięknie, choć wietrznie. Anika siedziała na Vespie, ale niestety się zgapiłam i nie zrobiłam zdjęcia.
Ostatni weekend sierpnia był równie miły - w niedzielę spotkaliśmy się z dobrym znajomym w 16. dzielnicy w browarze Ottakringer na festiwalu piwa. Anika bawiła się przednio, a my z przyjemnością degustowaliśmy bursztynowy, i nie tylko, trunek:
W sierpniu nie brakowało deszczu, ale nawet w taką pogodę Anika nie zwalnia tempa i nigdy się nie nudzi. Nowe kalosze i ciepła spódniczka (jeszcze raz dziękujemy ciotce-szarotce) tylko ułatwiają spacery w pluchę:
Nawet po największym deszczu i najgłośniejszej burzy, gdzieś, choć na chwilę, pojawia się tęcza!
W sierpniu przyszła też do nas paczka, której zawartość ujawnię już niedługo:
Do następnego,
pa,
a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz