Zdanie tytułowe o tym, że Anika czegoś nie je jest mocno na wyrost, bo moje dziecko nie lubi wielu rzeczy, ale jedzenie na pewno do nich nie należy. Pierników nie jadła faktycznie jeszcze nigdy, ale sernika już miała szansę spróbować. Tak czy siak, Anika ufnie przeżuwa wszystko, co znajdzie się w jej buźce. Dziś zajadała ochoczo gotowany mus z marchewki z cukinią, selerem i żółtą marchwią, wszystko doprawione drożdżami i lekko zmiksowane - naprawdę lekko, Anika jest dumną posiadaczką 4 zębów i 3 pół-zębów, więc ma czym gryźć.
Anika dostaje jeść usadowiona w swoim foteliku, ale ku naszemu przerażeniu nauczyła się w nim wstawać. Na razie wykorzystuje tę umiejętność, aby wsadzić obydwie nóżki po jednej stronie paska pośrodku (taki ogranicznik umieszczony pionowo między siedziskiem i blatem mniej więcej w połowie szerokości, służy temu, żeby mała wiercąca się bezustannie istotka nie wyślizgnęła się z fotelika). Na szczęście dla nas taki manewr dość skutecznie ją unieruchamia. Póki co.
Do następnego,
pa,
a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz