sobota, 4 lipca 2015

Przekąski: nowe podejście || Snacks: new approach

No i stało się. Od poszukiwań ciekawych zajęć dla Aniki się zaczęło, a skończyło się na tym, że absolutnie wchłonęło mnie studiowanie trzech "metod" wychowania (i edukacji) dzieci: Montessori, Waldorf i Reggio Emilia.

Na razie się wczytuję i zgłębiam wszystkie trzy, ale w kwestii z tytułu posta zaciekawiło mnie podejście Montessori: dziecko / dzieci mają przez cały czas nieograniczony dostęp do (swojego) jedzenia i mogą sobie przygotowywać przekąski, kiedy mają na to ochotę. Hmm, jak pomyślałam o mojej Mini, która zajada się rodzynkami i żurawiną, i ciągle jej mało (ma się wrażenie), to trochę się przeraziłam. Ale! Oczywiście wspomniane dzieci nie mają dostępu do nieograniczonych ilości wszystkiego, co mogłyby zjeść. To już coś. Z pewną nieufnością postanowiłam dopasować tę ideę do naszych warunków (nie mam, póki co, gdzie urządzić Anice jej osobnej "kuchni") i tak powstała taca z przekąskami.


Pomysł jest banalnie prosty: po śniadaniu przygotowuję 6 porcji przekąsek, które mają Anice wystarczyć na cały dzień. Około godziny 10 Mała dostaje tacę i może sobie z niej jeść, kiedy ją na to najdzie ochota. Jedna zasada: nie ma dokładek. W ten sposób kontroluję ilość zjedzonych słodkości (wprawdzie u nas to tylko rodzynki, żurawina i spółka, ale cukier to cukier i nawet w najzdrowszej formie nie należy jeść go bez ograniczeń) i jednocześnie zachęcam ją do próbowania innych rzeczy. Trochę to podstęp, ale jak ma ochotę coś przekąsić, a żurawinę już zjadła, to zabiera się za inne wyłożone smakołyki.

Po pierwszym dniu byłam zaskoczona. Zniknęło wprawdzie prawie wszystko, ale Anika nie wołała o więcej. Po pierwszym tygodniu mogę donieść, że poprosiła tylko o jedną dokładkę: suszonych bananów - a to dlatego, że jest to dobro bardzo reglamentowane.

Poniżej pochwalę się Wam naszymi tacami z jednego tygodnia (zamiast niedzieli jest poniedziałek, bo całą niedzielę - od 6:30 do 18 - spędziliśmy poza domem). Poza pokazanymi przekąskami, moje inne pomysły to: wszelkie owoce i warzywa, suszone pomidory, orzechy, fasola, kiełki (słonecznika), oliwki i ser.

Jeśli ktoś ma inne pomysły, co mogłabym dodać, to chętnie poczytam. Piszcie!
 
Do następnego,
pa,
a.
 
 Poniedziałek
surowy groszek - morela - pestki dyni - żurawina - pszenica z melasą i migdałami
Monday
peas - apricot - pumpkin seeds  - cranberries - wheat with molasses and almonds
 
 Wtorek
ugotowana ciecierzyca - pestki dyni - jabłko - ogórek - groszek
Tuesday
boiled chickpeas - pumpkin seeds - apple - cucumber - peas

 

Środa
ogórek - groszek - ugotowana ciecierzyca - morela - suszone banany -
pestki dyni i nerkowce
Wednesday
cucumber - peas - boiled chickpeas - apricot - dried bananas - pumpkin seeds and cashews
 
 

Czwartek
pestki dyni - chrupki kukurydziane - ogórek - pomidor - groszek - morela
Thursday
pumpkin seeds - puffcorn - cucumber - tomato - peas - apricot
 
 

Piątek
papryka - groszek - ogórek i pomidor - chrupki kukurydziane - pestki dyni i słonecznik
Friday
bell pepper - peas - cucumber and tomato - puffcorn - pumkin and sunflower seeds
 
 

Sobota
tofu - morela (przywieziona przez moich rodziców z Chorwacji)
- groszek, słonecznik i pestki dyni - papryka - morela - chrupki kukurydziane
Saturday
apricot (my parents brought from Croatia) - peas, sunflower and pumpkin seeds
- bell pepper - puffcorn
 
 

Poniedziałek
tofu - morela - suszone banany - chrupki kukurydziane - ogórek - papryka
Monday
tofu - apricot - dried bananas - puffcorn - cucumber - bell pepper
 
 
And so I have it. I started searching for some crafts and activities for Anika and I ended up studying three methods of upbringing (and educating) children: Montessori, Waldorf and Reggio Emilia. 
For now I'm getting to know all three of them, but the topic mentioned in the title of the post is handled in a very interesting way in Montessori: child / children have unlimited access to their food and they can prepare snacks whenever they feel like it. Hmm, when I thought about my raisins and cranberries munching daughter, I got a bit anxious. But! Of course the kids do not get to eat unlimited amounts of all they could eat. That's something. With certain doubts I decided to match the idea to our conditions (for now I don't really have a place for Anika's "kitchen") and so I came up with "the snack tray".
 
 
The idea is banally simple: after breakfast I prepare 6 portions of snacks, that need to last the whole day. At around 10 am Anika gets the tray and can eat whenever she wants. One rule: no seconds. In this way I have her sweets intake under control (she eats only raisins, cranberries & co., but sugar even in its healthiest form should not be eaten without limits) and I get to encourage her to eat other things. It's a bit sneaky, but when she wants to have something and the cranberries are all gone, she will eat something else.

After the first day I was quite surprised. Almost everything was eaten up, but Anika didn't ask for any seconds. After the first week, I am glad to report, that she asked for seconds just once: dried bananas - and that's because it's a goods that we strictly reglament around those parts.
 
Above you can see our trays from one week (intead of Sunday I show you Monday, 'cause the whole Sunday - 6:30 am to 6 pm - we spent away of home). My other ideas for snacks include: all kinds of fruit and vegetables, dried tomatoes, nuts, beans, sprouts (sunflower), olives and cheese.
  
If you have any ideas, what I could use, let me know, I'll be happy to read your suggestions.
 
Tata,
a.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz