sobota, 24 maja 2014

Ogródka chce mi się... III

czyli Gdzie to ocieplenie klimatu?

Postanowiłam ominąć tydzień i poniższe zdjęcia pokazują stan balkonowych upraw po dwóch tygodniach od ostatniego sprawozdania. Pogoda była iście listopadowa i choć dla rolników obfite opady to błogosławieństwo, to dla upraw balkonowych optymalna jest słoneczna i ciepła pogoda. Od poniedziałku mamy słońce, które mam nadzieję trochę popędzi moje roślinki!
 
 Zioła zużywam w takim tempie, że nie mają żadnych szans, żeby się rozrosnąć, ale za to pomidory wreszcie zrzuciły pierwsze kwiatki i pokazały małe zielone owocki.

 
 
 
Pierwsza partia rzodkiewek została pochłonięta, drugą niestety zdziesiątkował wiatr - hodowałam roślinki w miniaturowej cieplarni, ale wiatr strącił konstrukcję na podłogę i przeżyły tylko cztery roślinki. Ale nic to! Pierwsze rzodkiewki były smakowite:


Borówki rosną powoli, ale rosną!
 
Poza tym wczoraj musieliśmy pozbyć się mięty marokańskiej, ponieważ zaatakowały ją mszyce i przędziorek. Dwie inne mięty są atakowane przez mszyce, ale nie poddamy się bez walki.
 
Wysiałam groch cukrowy i czekam, żeby się wybił oraz hoduję ciecierzycę. Mama przywiozła mi ciecierzycę na kiełki: ich wygląd nie zachęca do konsumpcji, ale raczej do dalszej hodowli, zatem chyba będę miała ciecierzycę. Będzie jak znalazł, bo ostatnio zajadamy się humusem. Podzielę się przepisem - nie jestem taka.
 
Do następnego,
pa,
a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz