wtorek, 3 czerwca 2014

Co mi w duszy gra

czyli wstęp do serii Ścieżka dźwiękowa mojego życia
 
Nie znam się na muzyce. Wiem, co lubię i jestem bezlitosna dla "nowych". Nie potrafię opisać, czego szukam w muzyce i w moich gustach jestem bardzo otwarta, choć wybredna. Kiedy już decyduję się na jakiegoś muzyka, to wszystko musi być na miejscu. Muzyka, rytm, wokal, tematyka. Musi wywoływać we mnie odpowiednie uczucia.
 
dygresja. Na przykład: kiedy byłam ostatnio pobiegać, wstyd przyznać ile miesięcy już minęło, włączyłam sobie Cavalera Consipracy. Rytm, wykrzyczane wokale, ostre brzmienie. Taka muzyka daje energię, pozwala ruszyć z kopyta, aż się czuje adrenalinę. Biegłam z uśmiechem. koniec dygresji.
 
Mój mąż jest dużo bardziej wyrozumiały - chętnie słucha muzyki dla muzyki, nawet jeśli głos wokalisty mu nie odpowiada. Ja tak nie umiem. Dla mnie wszystko musi grać (pun intended :)). A jak już gra lub zagra, to zamierzam się z Wami dzielić.
 
+
[ Partytura suity z mojej najukochańszej ścieżki dźwiękowej
do filmu "Dracula" Francisa Forda Coppoli napisanej przez Wojciecha Kilara. ]
 
Dlaczego teraz nagle? Bo niemal skończyłam już karmienie Aniki i mam wrażenie, że wraz z powrotem mojego organizmu do bycia całkiem w pojedynkę, wracają mi też "moje" zajęcia. Więcej muzyki, więcej książek. Przez miniony rok bynajmniej nie zrezygnowałam ani z jednego, ani z drugiego, ale teraz nauczyłam się chyba lepiej wszystko ze sobą godzić, nie zaniedbując potrzeb Małej Mi.
 
Niebawem pierwsza "rezenzja" - moje najświeższe odkrycie: Rykarda Parasol.
 
Do następnego,
pa,
a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz