sobota, 28 czerwca 2014

Ogródka chce mi się... V

czyli Pora na pomidora

"Stało się, stało się, to co miało się stać" - pierwszy pomidor dojrzał i został skonsumowany przez naszą trójkę. Oczywiście był pyszny.
 
 
Od tamtej pory wszystkie dojrzałe pomidorki konsumuje Anika, no ale przecież nie będziemy dziecku pomidorów żałować.

Na balkonie ciągle coś się zmienia. Jest dużo słońca, więc codziennie wieczorem podlewamy uprawy łącznie ponad 30 litrami wody, a roślinki odwdzięczają nam się bujną zielenią, apetycznymi aromatami i pięknymi kwiatami. Ale po kolei, zaczynamy od lewej strony.

Koperek kwitnie. Wprawdzie wolę listki niż napar z nasion, ale wysieję z nasion kolejne roślinki i może jeszcze nadrobię straty. Muszę tylko na następny raz pamiętać, żeby takich zupełnie małych krzaczków nie oskubywać.

Zioła - tymianki, oregano, lubczyk, bazylia, melisa i mięta - rosną, są regularnie używane do wszystkiego, a niemal codziennie wieczorem Anika pogryza sobie ten czy inny listek.

 
Mam też małe ciecierzyce. Zobaczymy, co z tego eksperymentu wyniknie. Na razie rosną.
 
 
 
Korzystając z ciepła wysiałam kolejną serię rzodkiewek - roślinki najszybciej rosną przy temperaturze gleby ok. 20 stopni. Wyszły już po 3 dniach od wysiania. Mam nadzieję, że ruszą z kopyta i zdążymy je zebrać przed urlopem.
 
Kwiaty też dopisały w tym roku: mamy białą hortensję (którą niemal spisałam na straty, po tym, jak ignorując ciepłą zimę za późno ją odkryłam i zapomniałam o podlewaniu), przepiękne, bujne białe pelargonie i krzaczek portulaki ocalonej przez Joachima z zeszłego roku.
 
 
Borówki rosną ładnie, choć trochę się boję, że decyzja o kupieniu normalnych, a nie karłowatych odmian, może się dla nas marnie skończyć. Na koniec nasza duma: pomidory. Nie wiem, czy na zdjęciach dobrze widać, ale krzaczki są obsypane pomidorami i kwiatami. niektóre kiście musiałam podeprzeć!

 

Do następnego,
pa,
a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz