czwartek, 30 stycznia 2014

Szyć albo nie szyć

czyli Ola zabiera się do szycia z dzikim zapałem

z serii Tańcowała igła z nitką, odc. 1

Kilka miesięcy temu za pośrednictwem pewnego sklepu kupiłam sobie w specjalnej promocji kupon zniżkowy do internetowego sklepu z materiałami Stoff und Co z Niemiec. Po długim namyśle i mozolnym wybieraniu, zamówiłam paczuszkę, bo planowałam wykonywanie książeczek z materiału dla Aniki. Są bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych i mają za zadanie uczyć i bawić. Kiedyś napiszę o nich więcej. Tu pokażę Wam tylko zdjęcie takiej książeczki wykonane przez szalenie uzdolnioną Jenyę z Rosji:

+

Tak czy siak materiały dotarły do mnie w połowie grudnia i okazały się przepiękne. Na tyle, że nie chciałam ich ciąć i zniszczyć nieumiejętnym zszywaniem bez maszyny. Odłożyłam je i stwierdziłam, że nadejdzie jeszcze na nie pora.

W piątek zebrałam się wreszcie na odwagę i postanowiłam jednak zaryzykować i coś uszyć. No nie przesadzajmy: to w sumie tylko kawałek materiału. W najgorszym przypadku odżałuję te 3,60 eur i kupię następny. Oto moja pierwsza ofiara:

+

W kwestii 'co uszyć' decyzja przyszła mi dość łatwo. Tło historyczne: 18. lutego wypada 10 rocznica dnia, w którym poznałam mojego męża. Nie jesteśmy typem pary obchodzącej rocznice czy Walentynki, ale uznaliśmy, że raz na 10 lat to i my się skusimy na świętowanie. Postanowiliśmy, że spędzimy ten dzień w basenach termalnych Dianabad w 2. dzielnicy. Zaopatrzyliśmy się w specjalne pieluchy dla Malutkiej. Mój kostium dotarł w piątek popołudniu. Mąż ma kąpielówki. Uznałam, że w dniu tak uroczystym - nie dość, że jubileusz, to pierwsza wizyta Aniki na pływalni - pupa mojej dzidzi będzie zakryta stylowymi majtaskami, a nie samą pieluchą.

Poszperałam trochę i za pośrednictwem Pinterest znalazłam stronę MADE z rewelacyjnym opisem, jak wykonać "pokrowiec" na pieluchę.  Oto wersja autorki, Dany:

+

A to, po kilku godzinach pracy - szczególnie ciężkie było zaprasowywanie brzegów wokół otworów na nóżki - moja wersja (zdjęcia są trochę poprawione, żeby oddać naprawdę piękny i soczysty kolor materiału):

 

 
 
 

Anusia na razie nosi moje dzieło ze sobą, a nie na sobie, ale na wszystko przyjdzie odpowiednia pora.
Powiem, że chyba nie najgorzej jak na pierwszy prawdziwy projekt szwalniczy. Jak myślicie?
Na pewno się pochwalę, jeśli (kiedy) Anika będzie je chętnie nosiła.

Do następnego,
pa,
a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz