piątek, 24 stycznia 2014

Szycie w zachwycie

czyli Biało mi urodzinowo

We wtorek miałam urodziny, ale ponieważ mój mąż nie miał szans na urlop, postanowiliśmy świętować w niedzielę. Ważniejsze, żeby wspólnie niż punktualnie.

Od rana mąż zajął się córeczką, a ja pospałam 1,5 h - pierwszy prezent! Potem pyszne śniadanko i w drogę. Zakotwiczyliśmy w naszym ukochanym Starbucksie. Do kawy pozwoliłam sobie urodzinowo na Apple Pie z karmelem - grzeszna ilość kalorii, ale za to jaka przyjemność! Po kawie było wybieranie kwiatów w Holland Blumen Mark. Czysta, pachnąca rozkosz. Nie znam nazw większości z kwiatów, które wybrałam, ale są prześliczne:

 
Potem przyszedł czas na obiad w domu i prezent. Tydzień wcześniej dostałam od męża szare rękawiczki i szal (sama wybrałam), ale teraz czekał na mnie "główny" prezent. Prezent, czy może raczej początek nowej obsesji, to znaczy hobby:

 


 
Co za radość! Moja pierwsza własna maszyna do szycia! Teraz to już zostanę kurą domową z prawdziwego zdarzenia!
 
dygresja: Pomijając oczywiście fakt, iż poza spełnianiem obowiązków kury domowej, pracuję zawodowo, tyle że w domu. Taka kura domowa na jeden etat i tłumaczka na drugi. koniec dygresji.
 
Na koniec jeszcze raz kwiaty. Nie dość, że są piękne, to zdjęcie też mi się podoba. I pachną jaśminem. Bardzo udane urodziny!
 
 
Jak się domyślacie, kiedy - jeśli - znajdę chwilę wolnego, będę szyła. Niebawem zbiorę w jeden post moje wszystkie zbyt ambitne plany, a potem będę się dzieliła rezultatami nowej obsesji.
 
Zanim zapomnę - pierwsze koty oczywiście od razu za płoty i z cienkiego filcu "uszyłam" mężowi etui na telefon. Trwało to dokładnie 10 minut, ja odbyłam jazdę próbną, a telefon ma przytulne i bezpieczne schronienie. Przyjemne z pożytecznym.
 
Do następnego,
pa,
a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz